Pablo (Boliwia)
Młodzież i modlitwa: jak odkryć na nowo piękno bliskości z Bogiem
Nie ulega żadnej wątpliwości, że spotkanie w Santiago było piękne, co potwierdziła liczba uczestników. Jednak podczas przygotowań pojawiały się rozmaite przeszkody i trudności, które nie ułatwiały zadania. Na pewno jednym z trudniejszych wyzwań było zaproszenie młodych do odkrywania na nowo piękna modlitwy. Wielu spośród nich rzeczywiście ma zwyczaj przychodzić na zebrania parafialne, spędzać czas na rekreacjach w grupie, a nawet angażować się w działalność misyjną, czyli podejmować zadania, które znacznie rozwijają i w pewien sposób wyróżniają się spośród innych aktywności duszpasterskich. Ale czemu mogą służyć moje działania jeśli nie jestem w stałym kontakcie z Bogiem? Sądzę, że w miarę jak przygotowania posuwały się naprzód, i już w czasie samego spotkania, młodzież krok po kroku, odkrywała odpowiedź na to pytanie. A po przejściu tej drogi wielu młodych ludzi zdało sobie sprawę, że konieczny jest również odpoczynek w Duchu Świętym.
Wszystkie parafie, które były pod moją opieką, miały podobne doświadczenia. Na początku trudno było połączyć razem te dwa słowa: „modlitwa” i „młodzież”. To wydawało się zbyt wielkim wymaganiem. Kilka razy brałem już udział w spotkaniach grup przygotowawczych – słuchali oni moich słów, choć ja sam jeszcze kilka lat wcześniej byłem nastawiony raczej sceptycznie. Sądzę, że to pomogło mi ich zrozumieć i nie poddać się. Nawet wielu kapłanów nie wierzyło w to, że młodzież odpowie pozytywnie na zaproszenie do modlitwy.
Pięć miesięcy później, Bóg coś zmienił. Przed 8 grudnia, wszystkie parafie odkryły na nowo piękno i istotną rolę modlitwy – niezależnie od tego, czy ze śpiewami z Taizé, czy nie. Mówię tu o modlitwie ogólnie, jako o chwili bliskości z Bogiem. Jestem przekonany, że wydarzenia, które miały miejsce w czasie przygotowań, jak uratowanie górników, święto dwusetnej rocznicy niepodległości, wpłynęły na pojednanie młodzieży z modlitwą.
Podczas samego spotkania młodzież potwierdziła to, co odkryła w trakcie przygotowań. Jednocześnie młodzi zdali sobie sprawę, że w innych krajach ich rówieśnicy także poszukują chwil „odpoczynku” i refleksji, podobnie jak oni.
W skrócie: dla mnie najtrudniejszym zadaniem było podjęcie próby przekonania młodzieży, że można tak samo znaleźć radość płynącą z modlitwy, jak z przebywania razem z innymi, z Bogiem, ze sobą samym, ponieważ w modlitwie jest ukryte piękno.
Almudena (Francja)
Bóg pragnie naszej wolności
Przez te całe pięć miesięcy przygotowań wiele zobaczyłam i przeżyłam. Trudno jest uświadomić sobie wszystko, co dało mi to doświadczenie, mimo to, kilka tygodni po spotkaniu, mogę podzielić się odrobiną tego, czego się tam nauczyłam.
Nauczyłam się nie planować wszystkiego z wyprzedzeniem i zrozumiałam, że im mniej własnych pomysłów chcemy zrealizować w przyszłości, tym więcej zyskujemy otwartości koniecznej do zaakceptowania ze spokojem tego, co ostatecznie nas spotyka. W rzeczywistości, w czasie przygotowań wiele spraw potoczyło się inaczej niż tego oczekiwałam, ekipy nie czyniły postępów według przewidzianego rytmu pracy, niektóre spotkania zostały odwołane…
Odkryłam i doświadczyłam czym jest naprawdę zaufanie – słowo tak często używane, ale trudne do zastosowania w praktyce. W Santiago przekonałam się, co to znaczy zdać się na drugiego człowieka, powiedzieć mu „wierzę w ciebie” i powierzyć mu odpowiedzialność. Dać innym możliwość zaangażowania się w przygotowania. Często bywa to niełatwe, ponieważ ludzie nie zawsze są tacy, jak byśmy sobie tego życzyli… Nauczyłam się, że zaufać to znaczy również nie kontrolować.
Odkryłam bardziej poczucie wspólnoty i w pracy zespołowej. To nie jest oczywisty sposób życia, trzeba się starać i być uważnym na potrzeby innych. Było nas dziesięcioro wolontariuszy z różnych krajów i wolontariusze z Chile. To była nowa forma pracy, bez współzawodnictwa i porównywania się między sobą, zupełnie przeciwna do tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Nawet jeśli nie zawsze rozumiałam metody działania innych osób, musiałam im zaufać i uszanować ich inne podejście do różnych spraw!
Doświadczyłam wytrwałości i cierpliwości. Oczywiście, pięć miesięcy może wydawać się krótkim czasem, ale pracując codziennie nad przygotowaniem spotkania, czasami ten okres wydawał się bardzo długi!
Zaobserwowałam, że mieszkańcy Santiago wyrażają swoją wiarę w stylu „ludowym” i patriotycznym, do których osobiście nie byłam przyzwyczajona. Liczne procesje maryjne, głęboka cześć dla świętych, msze z okazji 200-lecia niepodległości… Muszę przyznać, że na początku patrzyłam na te wydarzenia obojętnym okiem obserwatora. Potem, stopniowo poczułam, że są odbiciem głębokiej i szczerej wiary.
W końcu, codzienna modlitwa. Dla mnie ta regularność modlitwy była czymś nowym. Zapamiętałam, że Bóg zaprasza nas do bycia wolnymi. A będąc wolnym, każdy może otworzyć się na Jego obecność i stawać się w ten sposób prawdziwie szczęśliwym.