Pierwsze dni w Libanie
Już od pierwszych dni naszego pobytu mogliśmy spotkać się z rodzinami uchodźców, które zamieszkują ubogie zabudowania Bejrutu. Niemal zawsze są to rodziny z dziećmi, dzielące jeden pokój lub kilka pomieszczeń. Każda z tych rodzin została ciężko doświadczona podczas ucieczki ze swoich miejsc zamieszkania. Usłyszeliśmy wiele wstrząsających relacji i opowieści o sytuacjach pełnych okrucieństwa.Ktoregoś rana odwiedziliśmy rodziny Chaldejczyków, którzy opuścili Irak, gdy ich rodzinne miasto, Mosul, zostało zbombardowane. Ich życie w Bejrucie nie jest łatwe. Kilka rodzin musi mieszkać wspólnie, żeby zdołać opłacić czynsz za pomieszczenia, których właściciele wykorzystują trudną sytuację tych osób. Uchodźcy mają kłopot ze znalezieniem pracy, dostępne są tylko zajęcia ciężkie i mało płatne. Bardzo trudne, a nieraz niemożliwe jest posłanie dzieci do szkoły.Wczorajszego wieczoru, w robotniczej dzielnicy Bejrutu, wzięliśmy udział w bardzo pięknym spotkaniu animowanym przez Małe Siostry Jezusa, z udziałem około dwudziestu pięciu młodych ludzi. Tworzyli oni prawdziwą mozaikę, złożoną z przedstawicieli rozmaitych narodowości, obecnych w Libanie: Libańczyków, Syryjczyków, Egipcjan, Ormian i Irakijczyków.
Pokojowa przyszłość dla Libanu
Życie codzienne w Libanie jest naznaczone klimatem nieustannego napięcia, nad całym regionem ciąży piętno wojny. Wraz z przybyciem tysięcy uchodźców, w większości z Syrii, w kraju daje się odczuć ogólne zmęczenie sytuacją, a czasami także pewne zniechęcenie.
Na szczęście oprócz partii politycznych, które utraciły wiarygodność, istnieją także osoby, które, działając w różnych stowarzyszeniach i organizacjach, dają dowód tego, że możliwe jest życie w pokoju, wspieranie solidarności międzyludzkiej, okazywanie szacunku wobec różnic, także wyznaniowych.
W dzielnicy Nabaa we wschodnim Bejrucie, pewna zakonnica ze zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi założyła stowarzyszenie Beitouna, co znaczy „Nasz Dom”. Stowarzyszenie mieści się w małym budynku, do którego mogą przyjść wszystkie rodziny potrzebujące pomocy. Są to nie tylko Libańczycy, lecz również Syryjczycy, Irakijczycy, Afrykańczycy lub Azjaci.
Byliśmy także na bardzo udanym spotkaniu ze stowarzyszeniem Adyan, to znaczy „Religie”, założonym przez grupę chrześcijan i muzułmanów. Dzięki ich staraniom dzień 25 marca, święto Zwiastowania, udało się ustanowić dniem wolnym od pracy zarówno dla chrześcijan jak i dla muzułmanów, ponieważ Dziewica Maryja jest czczona również w Islamie. Ci młodzi ludzie pragną pokojowej przyszłości dla Libanu, budowanej wspólnie przez muzułmanów i chrześcijan.