Młody ojciec rodziny pisze: „W Libanie, jak prawie wszędzie, pomimo napięć i braku nadziei, pomimo cierpienia i zmartwień, pomimo zła, które zewsząd nas spotyka, nadal kroczymy swoją drogą. Wszystko wskazuje na to, że w Libanie przygotowywany jest „zamach stanu” lub coś na kształt „zamachu stanu”. Wszystko wskazuje na to, że zło nie przestało jeszcze dzielić tego małego kraju i jego mieszkańców wszystkich wyznań. Wstydem byłoby tracenie czasu na dociekanie kto ma rację, a kto nie. Nie ma nic bardziej bezużytecznego niż próby dowiedzenia się, po której stronie leży wina.
Naszą troską są ludzie młodzi, którzy po raz kolejny znaleźli się w centrum tego wszystkiego. W ubiegłym tygodniu czwórka studentów zginęła w następstwie wydarzeń, które miały miejsce na Uniwersytecie Arabskim w Bejrucie. Jeden z nich zginął od kul innych studentów. Nie do wiary, że w trzecim tysiącleciu ktoś może umrzeć w taki sposób na uniwersytecie... Aby uniknąć eskalacji przemocy trzeba było zamknąć libańskie uniwersytety na trzy dni.
Wiele wysiłków podejmujemy, by pokazać drogi pojednania między frakcjami, które się wzajemnie niszczą i zabijają, między naszymi najbliższymi i studentami. Pomimo pojawiających się trudności wierzymy, że żaden wysiłek nie jest daremny. Nadal ufamy Bogu, mimo że tak trudno nam to pojąć... Każda modlitwa jest dziękczynieniem. Każda modlitwa wzbogaca nas w taki czy inny sposób. Być świadkami wiary, być świadkami dobroci Boga mimo wszelkich przeciwności...
Wiadomości, które otrzymujemy z Taizé, te czy inne, dają nam wiele radości i nadziei, są dla nas wielkim wsparciem.