polski

TAIZÉ

Traktować świat poważnie

Pierre Teilhard de Chardin

 
Jeden z braci Wspólnoty napisał krótkie rozważanie na temat przekonania Pierra Teilharda de Chardin o tym, że nie można rozdzielać wiary od troski o świat:

Dziecko ściska w ręce kawałek drewna. Wtedy przez głowę przemyka mu myśl: to drewno kiedyś zgnije. Chwyta więc kamień, ale wie, że również on skazany jest na zniszczenie. Bierze przedmiot z żelaza. Sądzi, że wreszcie odnalazło coś odpornego na zniszczenie. Pierre Teilhard de Chardin, urodzony w 1881 roku, jako dziecko miał podobne doświadczenie. Szukał czegoś, co nie podlegałoby śmierci.

Wstąpił do zakonu jezuitów, słynącego w świecie
z wiedzy i tam rozwinął ideę wiary chrześcijańskiej, która odwoływała się do wrażliwości mężczyzn i kobiet żyjących w jego epoce, bardziej świadomych swojej władzy, dzięki której mogą zmieniać świat, ale jednocześnie bardziej zalęknionych perspektywą powszechnej śmierci.

Teilhard zdaje sobie sprawę z faktu, że dla ogromnej liczby współczesnych mu ludzi, realny wydaje się tylko ten świat, który widzą. Mówienie o Bogu w sposób, który pomija ten fakt, to nieumyślne wspieranie niedowiarstwa. Jest przekonany, że Bóg traktuje ten świat poważnie i jedynie traktując poważnie tę informację chrześcijanin mógłby przybliżyć współczesnemu społeczeństwu postać Chrystusa. Kiedy Teilhard akceptuje rzeczywistość taką, jaka ona jest, nie widzi już śmierci, ale Zmartwychwstanie, które istnieje w zgodzie z tym światem. Zmartwychwstały Chrystus nie konkuruje z tym światem, ale jest Tym, który zapewnia mu przyszłość. To właśnie, co Teilhard potrafił połączyć, inni przedstawiali jako sprzeczności. Odkrył też stan ducha, w jakim niektórzy chrześcijanie z pierwszych wieków po Chrystusie rozumieli chrześcijaństwo. Na przykład św. Ireneusz, biskup Lyonu, żyjący w drugim wieku, nigdy nie stawiał w opozycji świata stworzonego i wiecznego życia z Bogiem. Filozof Marice Blondel, współcześnie żyjący z Teilhardem, uchwycił jego myśl, o czym świadczą następujące słowa: „Boimy się coś pomieszać, ale raczej trzeba bać się tego, że nie wystarczająco łączymy… Rzeczywiście, lęk przed pomieszaniem istnieje wtedy, gdy nie potrafimy czegoś umiejętnie połączyć. Jeżeli dzisiaj zbyt często całe życie ludzkie oderwane jest od chrześcijaństwa, to dlatego, że być może zbyt często wykorzeniano chrześcijaństwo z najgłębszych zakątków duszy człowieka.” (cytowany przez Henriego de Lubaca w Teilhard Posthumous).

Teilhard pragnął, żeby współcześni mu ludzie dostrzegli „głęboki związek istniejący pomiędzy triumfem Chrystusa a powodzeniem dzieła, które swoim wysiłkiem człowiek stara się budować tutaj, na ziemi.” Odkrył w Piśmie nie to, co deprecjonuje ziemskie zadania, ale to, co sytuuje je w perspektywie przyszłości. Nie uważał, jak często miało to miejsce, że praca ludzka jest „karą”, ale że jest dopełnieniem człowieczeństwa. To nie oznacza iż Teilhard myli osiągnięcie sukcesu na ziemi z Królestwem Bożym. On wie, że działanie Boże musi wszystko przemienić. A tym, co Bóg przemieni, jest właśnie ten świat.

Potwierdzenia trafności wielkiej intuicji ojca Teilharda, szukać można nie gdzie indziej, jak w Eucharystii. W co przemienia się chleb i wino, „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich”? Stają się one Ciałem i Krwią Chrystusa. Oznacza to, że czeka je niespodziewana przyszłość, której nie mogą same sobie zapewnić. Teraz łatwiej zrozumieć słowa Teilharda: „W rzeczywistości nie tyle poczucie Przygodności istnienia, ale poczucie nieustannego wzajemnego dopełniania się Świata i Boga, pozwala trwać Chrześcijaństwu.”

Ostatnia aktualizacja: 30 marca 2012