polski

TAIZÉ

2002: Paryż

 

Europa oddycha Dobrą Nowiną

Tej zimy parę dni po zakończeniu szczytu w Kopenhadze, który ostatecznie przypieczętował wejście nowych dziesięciu krajów z Europy Środkowej do Wspólnoty Europejskiej, około 80 000 młodych ludzi z całej Europy spotkało się w Paryżu aby wspólnie wysławiać Chrystusa zmartwychwstałego, zwiastuna pokoju.

Wydaje się że znaczenie tegorocznego spotkania europejskiego bardziej niż w poprzednich latach było odbierane poza sensem ściśle religijnym. „Chrześcijańska Europa z Kopenhagi w Taizé”; „Europa łączy młodych chrześcijan w Taizé”; „Młodzi z Taizé utworzą Europę”; „Paryż stolicą zaufania” – takie były tytuły w wielu największych pismach francuskich.

Zdumieni obserwatorzy widzieli, jak odnowiony kształt geografii Europy rysuje się w sobotę 28 grudnia od wczesnego ranka wzdłuż bulwarów des Maréchaux. Setki autokarów zatrzymujących się w pobliżu Parc des expositions przy Porte dse Versailles i przy dworcu Montparnasse przywiozły jak radosną nowinę tłumy młodych ludzi przybyłych na ten 25. etap pielgrzymki zaufania przez ziemię: blisko 2000 Serbów, 4000 Rumunów, 1000 Ukraińców, kilkuset Rosjan, by wymienić tylko kraje położone najdalej.

Ci, którzy nie zdążyli przeczytać gazet, zdumiewali się widząc w metrze śpiewających młodych ludzi, którzy nie domagali się pieniędzy. „Dlaczego przyjechaliście? Czego w tych dniach szukacie w Paryżu?”
Odpowiedź nie jest łatwa: co mogłaby znaczyć „pielgrzymka zaufania” w społeczeństwie, w którym z trudem da się pomyśleć, że znaki zdołają odmienić codzienność?

Nie budujcie życia w strachu!

Paul Ricoeur, filozof francuski, w wywiadzie radiowym, jakiego udzielił 30 grudnia po wieczornej modlitwie, próbował odpowiedzieć na to pytanie: „Żyjemy w czasach zdominowanych przez strach przed terroryzmem, biedą, wszelkim złem. A w Taizé nie ma strachu. Dla mnie podstawowa nauka w Taizé to: „Nie lękajcie się!” „Nie budujcie życia w strachu!” Pokój to koniec walki, koniec strachu. W ludziach gromadzących się wokół Taizé dostrzegam prorocze wyprzedzenie tego co pragnęlibyśmy widzieć w instytucjach publicznych.” „Nie lękajcie się!” To nie tylko początek jednego z nowych francuskich śpiewów. To zapewne pierwsze francuskie zdanie, jakiego musieli się nauczyć młodzi wolontariusze z kilkunastu krajów, którzy byli w Paryżu od września i wspólnie z blisko 350 parafiami różnych wyznań z regionu Il de France przygotowywali spotkanie. Przez wiele miesięcy setki odwiedzin w parafiach brzmiały jak echo tej ewangelicznej nauki.

Zaufanie zaczyna się od drobiazgów. Kto mógł sobie wyobrazić podczas pierwszych wrześniowych odwiedzin, że wbrew wszelkim niepewnością uda się znaleźć blisko 40 000 miejsc przygotowanych przez gościnne rodziny? Jeden z wolontariuszy opowiadał o swoim pierwszym wystąpieniu pod koniec niedzielnej mszy w jednej z parafii na dużym przedmieściu, kiedy zachęcał parafian do znalezienia miejsc, które będą gościć młodych pielgrzymów. „Przybędzie 80 000 młodych ludzi, może więcej, nie wiadomo ile. Nie znacie ich, ale trzeba, żebyście ich przyjęli u siebie, a także dobrze będzie odwiedzić rodziny, których nie znacie, żeby one przyjęły tych młodych ludzi, których nie znacie!”

„Prorocze wyprzedzenie tego co pragnęlibyśmy widzieć w instytucjach publicznych” – tak mówi Paul Ricoeur około 150 merostw bezpłatnie oddało do dyspozycji jedną lub kilka szkół na nocleg dla tych, których nie mogły gościć rodziny. Były wśród nich merostwa zmagające się na co dzień z trudnościami społecznymi w miastach i dzielnicach zamieszkałych przez ludność napływową: w Garges-les-Gonesse grupa, która przygotowywała spotkanie, złożona z trzech dziewcząt pochodzących z Afryki i Indii opowiedziała, że Polacy po przyjeździe 28 grudnia byli ogromnie zaskoczeni, kiedy zobaczyli, że wśród rodzin przyjmujących pielgrzymów tylko jedna nie była kolorowa. „Dyskretnie zapytali jedną z pań, czy wszyscy ci ludzie są Francuzami. Byli jeszcze bardziej zdumieni, kiedy dowiedzieli się, że tak. Wiele rodzin, które przyjęły gości, pochodzi ze Sri Lanki, ponieważ kilka katolickich rodzin zmobilizowało całą tę społeczność, także hinduistów.”

Spotkanie europejskie to są zwyczajne odwiedziny, jakby wszyscy byli sąsiadami. Wiele osób okazało wielką wrażliwość na te, odnalezione ponownie, więzi społeczne. Podczas przedpołudni spędzanych w parafiach, kiedy wspólnie z mieszkańcami dzielnicy odkrywano znaki nadziei, wiele grup przygotowujących spotkanie wpadło na pomysł, żeby poprosić mera lub pracownika rady miejskiej, żeby opowiedzieli o pracy na rzecz miasta. W kraju, na którym laicyzacja wycisnęła tak znaczące piętno, taki pomysł zaskakuje. W Ivry sur Seine, gdzie od lat 1930. władze miejskie sprawują komuniści, 400 młodych ludzi zostało zaproszonych przez mera: „Zrozumiałem, że właśnie tworzy się wspólna Europa 25 krajów. Wśród tych młodych ludzi są ci, którzy będą sprawować odpowiedzialne funkcje w swoich krajach. Jeśli to spotkanie przygotowane przez Taizé przyczyni się do powstania wspólnej świadomości na poziomie całej Europy, to bardzo ważne.”

Także w lvry młodzi ludzie z parafii katolickiej chcieli na różne sposoby zaznaczyć działania podejmowane w służbie innym; Kamel, prowadzący grupę teatralną złożoną przede wszystkim z osób pochodzących z krajów Maghrebu, opowiedział: „Przyjęliśmy u siebie we wtorek rano około trzydziestu osób. Rozmowa była pasjonująca. To zachęciło piętnaście osób z naszej grupy do wzięcia udziału w parafialnym czuwaniu 31 grudnia; wszystko poszło jak najlepiej; poczuli się dobrze przyjęci. Rozmawialiśmy o tym później, byli zachwyceni. Postanowiliśmy nie gasić zapału i w tym roku zrobić coś razem z młodymi ludźmi z parafii.”

„Dlaczego przyjechaliście?” Odpowiada ks. Daucourt, biskup diecezji Nanterre: „Te spotkania przypominają, że Kościół nie istnieje dla siebie samego. Istnieje dla świata, po to, by być nosicielem i znakiem tej komunii, którą przyniósł Chrystus nie tylko chrześcijanom, ale wszystkim ludziom na świecie.” W Paryżu zapanowała atmosfera święta, które przygotował Kościół nie sięgając po inne środki, tylko stając się bardziej gościnnym i będąc znakiem komunii. W prosty sposób młodzi ludzie zdołali wydobyć na światło istotę prawdziwych i głębokich poszukiwań. Olivier Clement, prawosławny teolog, tak to określił w artykule o spotkaniu w Paryżu, opublikowanym w piśmie „La Croix": „Z perspektywy Taizé Kościół jest wezwany do tego, by stawać się tym, czym już w głębi jest, ziemią Żyjących.”

Wydobywać dobro

„Pokój to nie jest brak wojny, to nie jest traktat pokojowy. Pokój to stan, w którym nie ma walki, to powstrzymanie się od walki. To wzajemne rozpoznawanie swojego dobra, tak właśnie żyje się w Taizé. Dzięki Taizé można zrozumieć, że podstawowym zadaniem religii jest uwalnianie dobra ukrytego w innych ludziach, wydobywanie dobra, to właśnie trzeba powiedzieć...” Tak mówił dalej Paul Ricoeur w tym samym wywiadzie radiowym.

Sercem spotkania jest modlitwa. Odprawiana trzy razy w ciągu dnia jest jak oddychanie Dobrą Nowiną, przygotowuje drogi pokoju w sposób najbardziej konkretny, bo pomaga wprowadzać pokój we własnym sercu. „Zacznijcie dzieło pokoju w sobie, byście sami, napełnieni pokojem, mogli nieść go innym.” mówił już święty Ambroży, biskup Mediolanu w V wieku.

Jean z jednej z grup przygotowujących spotkanie w Paryżu, mówi: „Mimo wielu obowiązków, jakie spoczywały na grupie przygotowującej spotkanie w parafii, byłem w stanie oderwać się, żeby uczestniczyć w modlitwach i spotkaniach popołudniowych na Porte de Versailles. Gdybym miał podsumować ten czas modlitwy, powiedziałbym: piękno i prostota. Piękno hal, w których odbywały się modlitwy, ułatwiało nawiązanie rozmowy z Bogiem. Witraże, malowidła odwoływały się w tym roku do motywów zaczerpniętych z katedry w Chartres lub z Sainte Chapelle. Łapałem się na tym, że zaczynam liczyć, ile jeszcze modlitw będzie podczas spotkania, zupełnie jak dziecko, które liczy ile jeszcze dni wakacji mu zostało, zanim trzeba będzie wrócić do szkoły.” Kardynał Lustiger, arcybiskup Paryża, przybył w niedzielę wieczorem, żeby powitać młodych ludzi: „dla Europy, której ludy otrzymały w przeszłości radość Ewangelii, wy jesteście posłańcami, których wysyła Chrystus. Leczcie rany przeszłości. Tam, gdzie posiano nienawiść, pokazujcie siłę miłości. Odważnie zmierzajcie w przyszłość.” Jean-Arnold de Clermont, przewodniczący federacji kościołów protestanckich we Francji uczestniczył w jednej z wieczornych modlitw, a wiele prawosławnych parafii z regionu paryskiego przyjęło uczestników spotkania.

Wydobywać dobro w sobie i w innych ludziach... Na popołudnia przygotowano spotkania, aby szukać praktycznych dróg pomagających pogłębić tę myśl: „Ci, którzy odpowiadają na wezwanie Boga, znajdują szczęście”; „Ewangeliczne wyzwanie: kochaj swoich nieprzyjaciół”; „Bóg nie chce istnieć w ukryciu - tajemnica miłości zawarta w ikonach”; „Walka z biedą we własnym kraju”; „Czy jest dziś nadzieja na pokój? (Spotkanie prowadzone przez eksperta od spraw międzynarodowych)”; „Jak reagować, kiedy przemoc dotyka młodych ludzi?”

Podjęto wiele inicjatyw, aby dotrzeć do tych, którzy z różnych powodów nie mogli lub nie ośmielili się przyjść na spotkanie. Odwiedziny w więzieniu, w domach starców, w szpitalach, spotkanie z osobami pielęgnującymi terminalnie chorych w hospicjum Jeanne Garnier...

29 grudnia po południu młodzi mieszkający w Trappes spotkali się z ludźmi wędrującymi, żyjącymi w obozowisku ulokowanym w pobliżu domu katolickiego, gdzie zwykle zbierają się kobiety. Aurélie, studentka ze wschodnich regionów Francji opowiada: „Któregoś dnia w pociągu jadącym do Trappes przyszło nam do głowy wiele pytań: ja na takich wędrowców mówię po prostu Cyganie; ich rytm życia wyznacza nieustanna wędrówka całymi rodzinami...

Ale co poza tym? Czy są chrześcijanami? Czy dzieci chodzą do szkoły? Czy są Francuzami? Z czego żyją? Nie wiem. Bałam się jednak, żeby nie pomyśleli, że przychodzimy do nich z ciekawości, bo naprawdę przychodzimy po to, żeby podzielić się tym, czym żyjemy. W końcu jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam spotkać mieszkańców mojego kraju żyjących tuż obok mnie w tak innym rytmie, tak różniących się ode mnie zwyczajami. Myślę, że to bardzo dobrze, że znaleźliśmy czas, żeby się spotkać i porozmawiać, korzyść była naprawdę wzajemna.” 31 grudnia wieczorem, podczas ostatniej wspólnej modlitwy, Brat Roger mówił do 80 000 młodych ludzi z całej Europy, a także z innych kontynentów:
„W tych dniach spotkania pojawiło się pytanie: jak nabrać nowych sił, by kontynuować drogę, ciągle i zawsze? Zamiast pozwalać, by ogarniał nas niepokój, chcemy wsłuchiwać się w skierowane do nas wszystkich wezwanie Ewangelii: „porzuć zniechęcenie, tak, porzuć zwątpienie, niech twoja dusza żyje.” Kiedy młodzi ludzie decydują się wprowadzać pokój w swoje życie, niosą nadzieję, której blask rozprzestrzenia się coraz dalej i dalej. Po powrocie do domu każdy z was może stawać się ogniskiem pokoju. Wiemy, żyjemy w świecie, w którym współistnieją światłość i ciemności. Jeśli każdy z was stanie się ogniskiem pokoju, dzięki wam pojawi się nowa światłość dla rodziny ludzkiej na ziemi. Ja także, gdybym mógł, poszedłbym na krańce świata, by mówić i powtarzać młodym pokoleniom, że im ufam."

Ostatnia aktualizacja: 31 października 2004