polski

TAIZÉ

Dzień za dniem

 
Początek wiosny. Grupa młodych pielgrzymów z około 20 krajów przybywa do Bukaresztu w Rumunii. Przyjechali, aby wziąć udział w „pielgrzymce do źródeł prawosławnego chrześcijaństwa” oraz odkrywać kulturę i tradycje Rumunii.

Niektórzy są zaskoczeni wysoką temperaturą, ponieważ ledwie kilka godzin temu przybyli z zaśnieżonej jeszcze części Europy. Inni są wykończeni po trzydniowej podróży autobusem. Wszyscy są pod wrażeniem ofiarowanej im gościnności – od ciepłych uśmiechów młodych ludzi czekających na lotnisku, poprzez niesamowite poświęcenie osoby, która wstała o czwartej nad ranem, by powitać autobus z młodymi (i uganiała się za nim po całym mieście, ponieważ nie przyjechał w umówione miejsce!), po przepiękne ciasta przygotowane przez zakonnice z patriarchatu. Rumunia gości całym sercem!

Ci, którzy przyjechali wcześniej, mają czas na odkrywanie tego miasta kontrastów: średniowiecznych uliczek i modernistycznych bulwarów; futurystycznych budynków biurowych i centrów handlowych stojących obok monumentalnych bloków mieszkalnych z czasów komunizmu, za którymi kryją się setki małych kościółków i klasztorów, w których można znaleźć przepiękne stare ikony, ścienne malowidła oraz ciszę kontrastującą z hałasem pobliskich ulic.

Wieczorem: powitanie w parafiach goszczących, posiłek i czas na zapoznanie się z przyjmującą nas rodziną. Po tylu latach, kiedy to młodzi Rumuni uczestniczyli w Spotkaniach Europejskich, wiele osób chciało się odwdzięczyć. Wspaniałe było również to, że wiele osób, które nie słyszały wcześniej o Taizé, chciały przyjąć pielgrzymów. Zgodnie z rumuńskim zwyczajem, chcieli zaoferować gościom dużo dobrego jedzenia, jednak w tradycji prawosławnej obowiązywał czas postu, podczas którego nie spożywa się mięsa, ryb, tłuszczu ani innych produktów odzwierzęcych, a w piątek i sobotę nie je się wcale, o ile to możliwe. Gospodarze byli wzruszeni, kiedy młodzi postanowili uczestniczyć w poście. Nie przyjechaliśmy przecież tylko obserwować lokalną tradycję z oddali, ale wziąć w niej udział.


Wielki Czwartek: przyjdźcie i módlcie się

W czwartek rano, pierwszym pełnym dniu spotkania, zgromadziliśmy się wszyscy na Świętej Liturgii (Eucharystii) w jednym z kościołów patriarchalnych w centrum miasta. Po zjedzeniu typowego rumuńskiego lunchu składającego się z sarmale (nadziewane liście winogron) oraz mămăligă (polenta) popołudnie przeznaczone było na poznawanie rumuńskiej kultury. W Bukareszcie znajduje się wiele ciekawych muzeów, ale niestety ze względu na ograniczony czas mogliśmy wybrać jedynie po jednym. Zbiory muzeów sztuki oraz historii pokazują głębię kultury, która wydaje się mało znana poza granicami kraju. Pałac Parlamentu, symbol komunistycznej dyktatury, a jednocześnie świadectwo kreatywności całego pokolenia Rumunów, wywołuje w ludziach mieszane uczucia. Wizyta w skansenie pomogła pielgrzymom wyobrazić sobie tradycyjną rumuńską wioskę – jak ludzie żyli kiedyś, a i obecnie wielu z nich nadal tak żyje. Wieś jest tu bardzo ważnym elementem tożsamości i panuje przekonanie, że, jeśli nie byłeś na wsi, to tak na prawdę nie poznałeś tego kraju.

Jednak pamiętaliśmy, że zaproszenie wzywało do towarzyszenia braciom w Bukareszcie podczas celebracji i modlitw Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy. I właśnie w ten sposób spędzaliśmy większość naszego czasu. Wieczorami uczestniczyliśmy w nabożeństwach w kościołach parafialnych. Dla większości uczestników ten styl modlitwy był czymś zupełnie nowym. Nieznajomość języka oraz konieczność stania przez długi czas (modlitwy mogą trwać nawet do trzech godzin) były oczywistym wyzwaniem, ale wiedzieliśmy o tym jeszcze przed przyjazdem. Jednak to piękno modlitwy aż zapierało dech w piersiach. Jedna z uczestniczek, Katja, tak to opisuje:

„Prawosławna wiara oraz sposób modlitwy jest imponująca. Odkrywanie jej z bliska było cudowne i jednocześnie niełatwe. Nabożeństwa poruszają wszystkie zmysły, co sprawia, że czujesz się przepełniony, ale po pewnym czasie także zmęczony. Jestem naprawdę wdzięczna za to, co mogłam przeżyć w Bukareszcie.”

Mrok panujący w kościele oraz milczenie wiernych tworzy atmosferę głębokiej modlitwy. Jedyne światło pochodzi z promieni zachodzącego słońca, które wpadają przez kopułę znajdującą się wysoko nad naszymi głowami. Tu i ówdzie zapalono świece. Światło odbija się od ikon oraz wplecionego w szaty liturgiczne złota i migocze. Ksiądz rozpoczyna recytację pierwszego z dwunastu czytań. Wsłuchujemy się w ostatnie słowa Jezusa do uczniów (całe pięć rozdziałów Ewangelii św. Jana) i wkraczamy z Nim w dramat tych ostatnich godzin. Lecz to nie przemoc i niesprawiedliwość sytuacji nas porusza, a opis miłości Ojca i Syna do siebie nawzajem i do nas. To jest prawdziwe znaczenie krzyża, akt najwyższej miłości.

Wielki Piątek: od śmierci do życia

Dzień spędzony z rodzinami w parafiach: malujemy jajka, przygotowujemy Wielkanocne ciasta i inne przysmaki. Dzięki młodym z lokalnych parafii oraz prawosławnych organizacji młodzieżowych z różnych części miasta mamy okazję odwiedzić lokalne projekty społeczne, miejsca nadziei, ukryte lokalne perełki lub po prostu odwiedzić osoby chore lub starsze na znak solidarności i podzielić się z nimi radością tego największego ze świąt.

Tego dnia na środku kościoła umieszcza się stół, na którym kładzie się materiałową ikonę Świętego Całunu (płótna, w które zawinięte było ciało Jezusa w grobie). Wierni po kolei przechodzą pod nim trzy razy symbolicznie przechodząc przez grób z Chrystusem od śmierci do nowego życia. To niezwykle poruszające obserwować jak ludzie w różnym wieku podchodzą do całunu, z jakim namaszczeniem, ile wysiłku kosztuje to niektórych z nich. W niektórych kościołach ludzie przychodzą od rana do wieczora. A wieczorem celebrujemy Pogrzeb Pana. Wszyscy razem śpiewają wielki hymn lamentacji, a następnie udają się w procesji wokół kościoła niosąc ikony całunu oraz krzyża. Na drogę do domu każdy otrzymuje kwiat jako symbol nowego życia, do którego jesteśmy powołani.


Wielka Sobota: długie oczekiwanie

Według Ewangelii kobiety poszły za tymi, którzy pogrzebali Jezusa „Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu.” (Łk 23,55-56) Więc my, pielgrzymi w Bukareszcie również odpoczęliśmy.

W południe piknik, który miał się odbyć w parku został pośpiesznie przeniesiony na wydział teologiczny z powodu zapowiedzi deszczu. Ostatecznie przez cały dzień świeciło słońce. Natomiast, dzięki temu zaplanowane rozważanie ikony Zmartwychwstania mogło się odbyć na podstawie fresku znajdującego się w korytarzu. Jeden z braci, wraz z dwoma młodymi lokalnymi teologami, pomógł nam zrozumieć ikonę „Zstąpienia do Hadesu”.

„W Biblii jest jasno napisane, aby nie tworzyć wizerunków Boga – Bóg jest poza wszelkim wyobrażeniem. Lecz ikona nie próbuje przedstawiać wizerunku Boga. W Listach św. Pawła czytamy, że „Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego.” (Kol 1,15) Ikona celebruje Chrystusa, każda z nich pokazuje inny aspekt naszej wiary w Niego.”

Po kilku dniach spędzonych z mieście z przyjemnością odwiedziliśmy klasztor Cernica zbudowany na dwóch małych wyspach na jeziorze znajdującym się tuż poza Bukaresztem. Piękna okolica oraz gościnne przyjęcie ze strony zakonnika, który był też naszym przewodnikiem po tym miejscu sprawiły, że dla wielu była to najprzyjemniejsza wizyta.

A potem odpoczywamy, ponieważ następnego dnia czeka nas dużo wrażeń!


Niedziela Wielkanocna: radość Zmartwychwstania

Powiedzieć, że to był długi dzień to mało! Celebracja niedzieli rozpoczęła się już o północy, a w niektórych kościołach nawet wcześniej. Tłumy ludzi gromadziły się przed cerkwiami, aby otrzymać światło Zmartwychwstania, które potem zabiorą do domu. Nawet, jeśli na cotygodniowych nabożeństwach w cerkwi pojawia się coraz mniej osób, teraz wydaje się, że przyszło całe miasto! Wszyscy z radością śpiewają: „Chrystus powstał z martwych, śmiercią śmierć pokonał, przyniósł życie leżącym w grobach!” wciąż i wciąż, aż ta pieśń zapada nam w serca i nie możemy jej zapomnieć. Następnie sprawowana jest uroczysta Eucharystia, podczas której komunia zdaje się trwać dłużej niż pozostałe części celebracji – tyle osób się do niej przygotowało. I nareszcie po trzech dniach można jeść (chociaż jako gościom nikt nie pozwolił nam naprawdę pościć). Ludzie stukają się jajkami życząc sobie „Hristos a înviat – Adevărat a înviat" – „Chrystus zmartwychwstał – Prawdziwie zmartwychwstał!” Będą się w ten sposób pozdrawiać przez następne siedem tygodni, aż do Zesłania Ducha Świętego.

Po kilku godzinach snu wstajemy, by dołączyć do celebracji chrześcijan innych wyznań. W południe odprawiane są Nieszpory – „Druga Wielkanoc”. Ewangelia śpiewana jest w dziewięciu językach, a biskup przemawia po angielsku dając wytchnienie tłumaczom. Dla swoich wiernych, jak i dla pielgrzymów ma piękne przesłanie: w Chrystusie zbliżamy się do siebie, On czyni z nas jedno, On pragnie byśmy stanowili jedność.

Następnie udajemy się do rodzin na obiad, by powrócić do centrum na spotkanie z Patriarchą. Jego Świątobliwość Daniel podejmuje nas w odrestaurowanej „Sali Chrześcijańskiej Europy” zdobionej mozaikami wschodnich i zachodnich świętych. Ma dla nas słowa zachęty i oczywiście coś do zjedzenia – paschę, świąteczne ciasto.

Dzień kończymy w rzymsko-katolickiej katedrze modlitwą ze śpiewami z Taizé. Gromadzą się na niej pielgrzymi, młodzi z Bukaresztu i okolicy, wolontariusze, goszczące nas rodziny. I nagle czas się pożegnać, i wrócić do domu by głosić Dobrą Nowinę o Zmartwychwstaniu Chrystusa!

Ostatnia aktualizacja: 28 kwietnia 2016