Pierwsze kontakty
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych odkryła Taizé dla Polski Aniela Urbanowicz, współzałożycielka warszawskiego KIK-u. Po stracie najbliższych w obozach koncentracyjnych, całym sercem przyjęła przesłanie pojednania płynące z burgundzkiego wzgórza i gorąco zachęcała młodych do wsłuchiwania się w nie.
Pierwsze spotkania Polaków ze wspólnotą z Taizé przypadają na początek lat 60-tych. W tych latach bardzo trudno było wyjechać z Polski, ale do Taizé trafiały już pojedyncze osoby. Przyjmowano je z ogromnym zainteresowaniem i życzliwością. Byli wśród nich zwiedzający Europę stypendyści, ale i tacy, dla których Taizé stało się upragnionym celem podróży. Owocem tych odwiedzin były pierwsze publikowane w polskich kościelnych czasopismach refleksje o Taizé i wypowiedzi brata Rogera.
Jednym z pierwszych gości z Polski był biskup, a potem kardynał, Karol Wojtyła. Odwiedził Taizé w latach 1964 i 1968. Wrócił tam po raz trzeci w roku 1986 już jako papież.
Ponieważ niewielu Polaków mogło wtedy przyjechać do Taizé, wysyłani przez braci młodzi ludzie z różnych krajów Europy Zachodniej docierali do Polski. Spotykali się najczęściej ze studentami w duszpasterstwach akademickich. Od 1969 roku do końca lat osiemdziesiątych młodzi wysłannicy z Taizé przyłączali się w sierpniu do pielgrzymów wędrujących z Warszawy i z innych miast do Częstochowy.
Pierwsza wizyta braci w Polsce przypadła na rok 1971. Zmarły w maju 2004 roku brat Clément, wielki przyjaciel Polski i Polaków, przyjechał na zaproszenie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Został potem przez miesiąc w Polsce i odwiedził wiele ośrodków duszpasterstwa akademickiego oraz kilka seminariów duchownych. To dzięki niemu drogę do wspólnoty odnalazł pierwszy Polak (wstąpił do niej w roku 1977). Od tego czasu każdego roku młodzi Polacy mogli się zobaczyć z braćmi na kilkudniowych spotkaniach, początkowo bardzo dyskretnie organizowanych w klasztorach czy sanktuariach: 1972 – Chludowo pod Poznaniem, 1973 – Piekary Śląskie i kościół św. Anny w Warszawie (z bratem Rogerem), 1974 – Licheń, 1975 – Kokoszyce i Piekary Śląskie (z bratem Rogerem), 1977 – Lubiń koło Kościana, 1978 – Kokoszyce, 1979 i 1981 – Katowice i Piekary. Te dwa ostatnie spotkania były już większe niż poprzednie i zorganizowane bardziej otwarcie, np. wszyscy uczestnicy goszczeni byli w rodzinach. Brat Roger także w nich uczestniczył. Oba zakończyły się udziałem wszystkich w wielkiej corocznej pielgrzymce mężczyzn do Piekar Śląskich. Brat Roger, na prośbę ówczesnego biskupa katowickiego Herberta Bednorza, wygłaszał tam medytacje maryjne.
W roku 1981 brat Roger już po raz czwarty odpowiedział na zaproszenie biskupa Bednorza, z którym był zaprzyjaźniony od czasu Soboru Watykańskiego II. Kiedy w 1973 roku po raz pierwszy odwiedził Piekary, był przez kilka dni gościem metropolity krakowskiego kardynała Karola Wojtyły. Pobyt w Polsce w roku 1981 zbiegł się z chorobą papieża Jana Pawła II po zamachu na jego życie oraz ze śmiercią i pogrzebem kardynała Stefana Wyszyńskiego. Brat Roger i towarzyszący mu bracia z Taizé byli przy trumnie Prymasa w chwili ostatniego pożegnania w jego rezydencji oraz w dniu pogrzebu. Wprost z Warszawy brat Roger udał się do Rzymu, aby zranionemu Papieżowi zawieźć bukiet polnych kwiatów nazbieranych przez polską młodzież na podwarszawskich łąkach.
W 1986 r. Senat Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (dzisiaj Uniwersytet im. Stefana Wyszyńskiego) przyznał bratu Rogerowi doktorat honoris causa. Z tej okazji odbyły się spotkania modlitewne w kościele ATK oraz w warszawskim kościele Wszystkich Świętych.
Tego samego roku, w końcu października, a więc krótko po wizycie papieża, odwiedziła Taizé kilkunastoosobowa grupa biskupów polskich z kardynałem Henrykiem Gulbinowiczem na czele. Biskupi zatrzymali się na dwa dni i dwie noce w drodze powrotnej z Lourdes. W kwietniu natomiast był tu już kardynał Józef Glemp z biskupem Szczepanem Wesołym, odpowiedzialnym wówczas za duszpasterstwo polskiej emigracji.
Kontakty te w sposób naturalny wyzwalały oznaki solidarności i pomocy. Polacy doświadczyli tego w okresie stanu wojennego, kiedy także właśnie za sprawą spotkań i przyjaźni zawiązanych w Taizé zaczęły docierać listy, zapewnienia o modlitwie, paczki, ale też całe konwoje z najpotrzebniejszymi artykułami. Bracia wynajęli ciężarówkę i jeden z nich nie tylko przywiózł niezbędne produkty, ale i tak ułożył trasę przejazdu, żeby odwiedzić jak najwięcej zaprzyjaźnionych miejsc, zdobyć wiadomości, spotkać się na wspólnej modlitwie.
Przekraczanie granic
Początkowo na Europejskie Spotkanie Młodych przyjeżdżały z Polski pojedyncze osoby. Kiedy Jan Paweł II po raz pierwszy zaprosił młodych do Rzymu w 1980 roku, dał okazję do starania się o przyjazd większych grup. Na spotkanie przyjechało około sześciuset młodych Polaków z kilkudziesięcioma duszpasterzami. Po raz pierwszy tak wielka liczba młodych ludzi przekraczała granice PRL. Część z nich dotarła specjalnym pociągiem z Wiednia, w którym Austriacy odstąpili bezpłatne miejsca. Na podróżujących autokarami czekały noclegi i posiłki w różnych miejscowościach w Austrii i we Włoszech.
Od tego roku, z krótką przerwą w latach stanu wojennego, udział pielgrzymów z Polski w spotkaniach europejskich i w spotkaniach organizowanych w samym Taizé stał się coraz bardziej znaczący. Byli też na obu spotkaniach międzykontynentalnych w Madrasie w Indiach w roku 1985 i 1988.
W organizowaniu wyjazdów ogromną pomoc i zaufanie okazali księża biskupi, przede wszystkim sufragan warszawski biskup Władysław Miziołek, wtedy przewodniczący Komisji do spraw Ekumenizmu przy Konferencji Episkopatu Polski, i wspomniany już biskup katowicki Herbert Bednorz. Wszelkie grupowe działania musiały w tym czasie być wspierane autorytetem instytucji. Księża biskupi nie tylko więc ułatwiali wynajęcie państwowych autokarów, ale podpisywali dokumenty, które trzeba było przedstawić władzom paszportowym.
Pielgrzymi przybywający na spotkania stykali się tam ze światem i ludźmi nie pasującymi do schematycznych wyobrażeń, jakie proponowały ówczesne gazety i telewizja. Widzieli młodych ludzi wypełniających olbrzymie gotyckie katedry, później ogromne hale sportowe i wystawowe, ponieważ kościoły okazywały się za małe, żeby ich pomieścić. Spotykali rodziny zaangażowane w życie parafii, ludzi, którzy ze względu na swoje chrześcijańskie powołanie podejmują najrozmaitsze odpowiedzialne zadania. Wracali z obrazem wielkich europejskich miast wypełnionych modlitwą i wzajemna życzliwością. Z drobnych gestów i wielkich spraw uczyli się powszechności Kościoła.
Otwarcie granic na Zachód ułatwiło przyjazd wielu Polakom do samego Taizé, by przeżyć tu tydzień z młodymi ludźmi z całego świata. Pierwsze zorganizowane grupy pojawiły się na wzgórzu w latach historycznej Solidarności i – tak jak wcześniej pojedyncze osoby – były przyjmowane z entuzjazmem i nadzieją na coś nowego. Boleśnie przeżywano więc w Taizé nieobecność Polaków podczas kilkunastu miesięcy stanu wojennego (1982-1983). Przez cały ten czas przed wzniesioną krótko przedtem przy Kościele Pojednania kapliczką Matki Boskiej Częstochowskiej z obrazem namalowanym przez jednego z braci, młodzi ludzie z różnych krajów świata układali krzyż z kwiatów jako znak pamięci i czekania na zmianę sytuacji w Polsce. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych młodzi ludzie z Polski znowu mogli do nich dołączyć i zaczęli napływać coraz większymi falami. Rekordy zostały pobite w następnym dziesięcioleciu. W jedną z niedziel lipca 1993 roku 50 autokarów z polską rejestracją sforsowało ostatnie wzniesienie (niektóre mocno dymiąc) i dwa tysiące Polaków wysypało się na wzgórze. Zdecydowana większość z nich po raz pierwszy stawiała stopy na niepolskiej ziemi. Organizacja transportu nie była sprawą łatwą. Z pomocą młodzieży i duszpasterzom przyszły dwie zaprzyjaźnione z Taizé rodziny, które założyły tylko w tym celu firmy przewozowe i od początku lat dziewięćdziesiątych połączyły różne miasta polskie z Taizé autokarowe linie wahadłowe „Quo Vadis?” i „Columb”.
W Polsce nie był jeszcze znany wolontariat, a do Taizé przyjeżdżało już wielu młodych Polaków na dłuższy czas niż jeden tydzień, by głębiej doświadczyć modlitwy i życia wspólnotowego oraz żeby pomóc w ugoszczeniu przybyszy z innych krajów. W kilkudziesięcioosobowej międzynarodowej ekipie woluntariuszy i wolontariuszek, zwanych permanentami, stale było kilku chłopców i kilka dziewcząt z Polski, a latem liczba polskich pomocników znacznie wzrastała.
W roku 1994 zamieszkały w Taizé polskie siostry ze zgromadzenia urszulanek szarych, aby pomóc w przyjmowaniu coraz liczniejszych przybyszy ze środkowej i wschodniej części kontynentu.
Odwzajemnianie gościny
Pielgrzymka zaufania coraz szerzej wchodziła w Polskę. Coraz ważniejsze i głębsze stawały się przygotowania do wyjazdów na spotkania europejskie, gdyż Polacy jeszcze licznej w nich uczestniczyli, zwłaszcza po otwarciu granic w 1989. Przygotowania te charakteryzowała od początku wielka prostota: wspólne modlitwy, lepsze poznawanie własnego otoczenia, szukanie tego, z czym można wiązać nadzieję, dostrzeganie ludzi, dla których wszelkie oznaki życzliwości mogły z czasem okazać się bezcenną pomocą. Coraz więcej osób po powrocie ze spotkań odczuwało potrzebę kontynuacji, przekazania środowisku swojego zachwytu przeżyciem komunii Kościoła, który modli się i wciąż jest w drodze.
Przyszedł w końcu taki moment, kiedy to Polacy mogli ugościć u siebie pielgrzymów. W pamiętnym roku 1989 kardynał Henryk Gulbinowicz przyjął młodzież do swojej archidiecezji. Wcześniej jednak warto wspomnieć spotkanie w akademickim mieście Pécs na południu Węgier, gdzie wiosną tego samego roku zjechało się tysiące młodych ze Wschodu i Zachodu Europy. Tam właśnie po raz pierwszy na spotkaniu Taizé byli obecni Polacy ze wszystkich diecezji ze swymi duszpasterzami. Prawie w każdym autokarze była także przynajmniej jedna siostra zakonna. Polscy organizatorzy odpowiedzieli w ten sposób na prośbę starego i mądrego biskupa Pécs, który chciał w ten sposób przybliżyć życie zakonne swoim diecezjanom. Klasztory na Węgrzech były od kilku dziesięcioleci pozamykane. Na zakończenie brat Roger powiedział: „Zobaczymy się zimą w Polsce, we Wrocławiu. Jest dla nas oczywiste, że kolejne spotkanie młodych nie może być gdzie indziej”.
Spotkanie we Wrocławiu było dla wielu zaskoczeniem. Niezwykle ciepłe przyjęcie, jakie zgotowano uczestnikom z różnych stron Europy, wywarło na nich ogromne wrażenie. Wszyscy mogli bezpośrednio odczuć ewangeliczną gościnność polskich rodzin. Pierwszy raz w historii spotkań niemal 50-tysięczna rzesza młodych została zaproszona do prywatnych domów. Było nawet więcej gościnnych rodzin niż uczestników.
Kolejne spotkanie w Polsce odbyło się na przełomie 1995 – 1996 roku, również we Wrocławiu. Był to 18 etap pielgrzymki zaufania przez ziemię. Po raz trzeci Polska gościła pielgrzymów na przełomie roku 1999 – 2000, u progu Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, tym razem w Warszawie. Spotkanie to miało więc swoją szczególną wymowę. I po raz trzeci potwierdziła się tradycyjna polska gościnność; wszyscy uczestnicy znaleźli noclegi w rodzinach. Ponieważ Warszawa była miastem najdalej wysuniętym na Wschód wśród miast, w których dotychczas organizowano spotkania, więc można było przyjąć wielu pielgrzymów z terenów byłego Związku Radzieckiego.
Każdego roku młodzi Polacy stanowią zdecydowaną większość na spotkaniach europejskich. Dla wszystkich pielgrzymka zaufania rozpoczyna się przygotowaniami w tzw. punktach przygotowań, których co roku w całej Polsce jest ponad 200. Sami młodzi ludzie, wspierani przez duszpasterzy, wprowadzają swoich rówieśników w sens takiego wyjazdu, przygotowują wspólną modlitwę, prowadzą spotkania w małych grupach i przyjmują zgłoszenia chętnych do udziału w spotkaniu, organizują wspólną podróż.
Kontakt z Taizé w życiu wielu młodych Polaków owocuje zaangażowaniem we własnych wspólnotach parafialnych i duszpasterstwach. Powstało wiele grup modlitewnych, grupy pomagające dzieciom i osobom potrzebującym. Śpiewy z Taizé weszły na stałe do repertuaru parafialnego, a medytacyjna forma modlitwy, której młodzi zakosztowali w Taizé i na spotkaniach europejskich, niejednokrotnie odnawia tradycyjne polskie nabożeństwa. Niejeden młody człowiek z Polski odkrył w ten sposób swoje powołanie, znalazł siłę i potwierdzenie, by na nie odpowiedzieć.
Opracowała s. Grażyna Koneczna USJK
m. in. na podstawie artykułów w polskich czasopismach