polski

TAIZÉ

2000: Barcelona

 

Wspólna nadzieja

Drogowskazy kierowały autobusy na wzgórze Montjuic przez wznoszący się nad morzem park, porośnięty palmami i kaktusami, z którego roztacza się wspaniały widok na całe miasto. „Jakie piękne miasto! Jakie światło! Jak ciepło!" - można było słyszeć w autobusach, szczególnie w tych, które przyjechały z północnej Europy.

Długie przygotowania

Młodzi ludzie z wielu krajów, a także mieszkańcy miasta i okolic, kilka miesięcy przygotowywali się do spotkania. Jak ważne dla wszystkich było odkrycie, że są sobie tak bliscy! Radość, jaka panowała podczas spotkania, nie wynikała tylko ze śródziemnomorskiego temperamentu Katalończyków, ale również z drugich, wewnętrznych przygotowań.

„Kiedy nasi goście nam dziękują, pisze Miguel z leżącej w pobliżu Barcelony parafii Świętego Jana Chrzciciela, ja też chciałbym powiedzieć im: dziękuję. Wielką szansą była dla mnie i dla moich przyjaciół możliwość goszczenia młodych, przybyłych do naszej parafii z Francji, Węgier, Ukrainy i z Polski! To spotkanie dla wszystkich uczestników było pełne radości, wniosło nowego ducha do naszej parafii. Teraz grupa młodych parafian zaczęła prowadzić regularnie modlitwę i dzielić się swoją nadzieją, biorąc udział w życiu parafii".

„Jak sobie poradzić? Jak znaleźć dość miejsca? Jak zdołamy się porozumieć? Kto będzie prowadził śpiew? Czym chcielibyśmy się podzielić? Jest nas niewielu!" W Barcelonie podczas przygotowań często wracały te pytania, jak gdyby ci, którzy postanowili przyjąć gości, czuli się zaskoczeni. Niektórzy spośród nich uczestniczyli już w spotkaniach europejskich, a nawet przyjmowali młodych ludzi piętnaście lat temu, podczas poprzedniego spotkania w Barcelonie. A przecież było tak, jakby znów trzeba było pokonywać bariery, nabrać zaufania do siebie, żeby poczuć się zdolnym do ofiarowania ciepłej i uważnej gościny.

Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem jeszcze nie można sobie było wyobrazić, że ponad połowa uczestników zostanie przyjęta przez rodziny. To dlatego, że ludzie przychodzili zgłaszać miejsca jeszcze w dniu przyjazdu.

Wydawało się, że jest to sprawa całego miasta. Nawet wewnętrzny kanał telewizyjny w metrze pokazywał kadry z poprzednich spotkań europejskich i zachęcał ludzi do przyjęcia młodych przybyszy tymi prostymi słowami: „Wy także możecie przyjąć gości".

Około dwustu pięćdziesięciu parafii przyjęło od stu do czterystu młodych ludzi. „To było dla mnie jak święto Zesłania Ducha Świętego, napisała matka jednej z rodzin. - Potrzebowaliśmy takiego tchnienia świeżego powietrza, które przejawiło się przede wszystkim w zdumiewającej zdolności rozumienia się nawzajem mimo braku wspólnego języka. Podobnie jak ci młodzi ludzie nie bali się wyruszyć w drogę, tak my pokonaliśmy strach - przed obcym, przed nieznanym. Ich świadectwo stało się dla nas bodźcem. Było to szczególnie ważne dla naszych dzieci, które zobaczyły, że można mieszkać razem w najskromniejszych warunkach. W naszej parafii lepiej się poznaliśmy, nauczyliśmy się liczyć na siebie nawzajem i jak po Zesłaniu Ducha Świętego, nabraliśmy chęci, by świadczyć o tym, co otrzymaliśmy. Odwiedziny młodych ludzi rozbudziły w nas ducha radości i święta i zrozumieliśmy lepiej, że ich źródłem jest modlitwa.

Modlitwy i wspólne rozważania

Co rano w parafiach po wspólnej modlitwie powstawały grupy, które spotykały się z osobami dzielącymi się swoim doświadczeniem lub odwiedzały miejsca, w których można dostrzec znaki nadziei. Miesiące przygotowań pozwoliły odkryć, że w Barcelonie są tysiące osób angażujących się w okazywanie solidarności, w akcje pomocy, opieki nad bezdomnymi we wszystkich dzielnicach. „W życiu naszego miejscowego Kościoła - powiedział ktoś zajmujący się pracą duszpasterską - przygotowania do spotkania stały się wyjątkową okazją, by spojrzeć na wszystko inaczej, zapomnieć o tym, co często jest zbyt wielkim ciężarem, o przeciwnościach i zniechęceniu. Bardzo ważne okazało się poznanie wielkiej wspaniałomyślności i radości komunii. Nareszcie spotkaliśmy się wszyscy, ludzie wszystkich pokoleń, ci, którzy bywają w kościele często, i ci, którzy do niego nie przychodzą. Nie można znów czekać piętnaście lat, żeby mogło się to powtórzyć!"

Około południa wszyscy spotykali się w pobliżu hal wystawowych „Fira”. Hale znajdują się w centrum miasta i okalają ładny, słoneczny plac, gdzie każdy mógł zjeść posiłek na świeżym powietrzu. Cztery hale były wystarczająco duże, żeby pomieścić wszystkich młodych ludzi podczas modlitwy południowej i wieczornej. Aby modlitwa była piękna, rozwieszono w halach malowane reprodukcje bardzo starych fresków katalońskich, zdobiących romańskie kościoły tego regionu.

Obecność wielu mieszkańców Barcelony podczas wspólnych modlitw pozwalała odczuć, jak bardzo czują się włączeni w przygodę spotkania. Kardynał w towarzystwie innych biskupów przyłączył się któregoś wieczoru do wspólnej modlitwy. Podobnie Jordi Pujol, prezydent Katalonii, który w uprzednio wystosowanym liście napisał: „Z radością przyjmujemy was w Katalonii po raz trzeci... Łączymy się z wami w duchu pojednania, ekumenizmu i modlitwy kontemplacyjnej, które poprowadzą was do podejmowania zadań w świecie. To spotkanie bez wątpienia przyniesie nam duchowość prostą, autentyczną, pełną świeżości i zarazem wcieloną w realia życia".

Jak zdać sprawę z dwudziestu pięciu spotkań tematycznych, które przygotowano na popołudnia? Część osób słuchała prawosławnego chóru z Serbii, podczas gdy inni zastanawiali się nad problemami dzisiejszych społeczeństw, na przykład nad problemem przemocy. Inni, przyjęci w położonym blisko hal „Fira” muzeum, odkrywali miejsce Ewangelii w sztuce katalońskiej - od średniowiecza do Gaudiego. Jeszcze inni zastanawiali się nad wezwaniem, jakie Bóg do nas kieruje. Któregoś popołudnia młody skazaniec uzyskał zgodę na opuszczenie więzienia i przyszedł dać świadectwo. Między innymi odczytał list jednego ze swoich więziennych kolegów, który napisał: „W więzieniu odnalazłem Boga. Teraz jestem szczęśliwy, chociaż moje życie nie jest łatwe. Przeczytałem list brata Rogera i wybrałem te szczególnie słowa: Bóg jest Duchem... Żyje w nas zawsze: tak w chwilach ciemności, jak w momentach pełnej jasności". Inni jeszcze młodzi ludzie byli szczęśliwi, mogąc spędzić jakiś czas w hali przeznaczonej na modlitwę w ciszy.

Ostatnia aktualizacja: 2 listopada 2004