Sms od przyjaciela w środku nocy. Anna jeszcze długo będzie pamiętała moment, kiedy podczas wakacji, 16 sierpnia ubiegłego roku, dowiedziała się o śmierci Brata Rogera. „Moją pierwszą reakcją było zdziwienie, jak mogło dojść do takiej przemocy”, mówi 28-letnia nauczycielka. „Miałam w pamięci obraz wioski Taizé, kościoła, tak spokojnych; w tym miejscu taki akt wydawał się absurdalny!” Kiedy wpisywała się na listę uczestników spotkania w Mediolanie – jej czwartego już spotkania – zastanawiała się, jakie ono będzie „bez Brata Rogera”. „Moi przyjaciele i ja obawialiśmy się nieco”, przyznaje.
Lecz spotkanie, które rozpoczęło się w środę w Mediolanie, toczy się „na swój zwykły sposób”. Młoda Francuzka z trudem opanowuje zaskoczenie: ta sama atmosfera, te same śpiewy, ta sama modlitwa... Te wszystkie grupy z Europy Wschodniej, Polacy, Litwini, Rumuni i Ukraińcy nawołujący się z radością pośród gęstego śniegu padającego bez przerwy na włoskie miasto. 50 tysięcy młodych, według danych organizatorów, a wśród nich również osoby z jasnoniebieskimi plecaczkami Światowych Dni Młodzieży. Ale tu, w większym stopniu niż tego lata w Niemczech, panuje atmosfera skupienia: wieczorem modlitewna cisza ogarnia wielki teren wystaw.
„W rzeczywistości”, mówi Anna patrząc na śnieg, który sypie na przepływający tłum młodych, „Brat Roger jest tu z nami”. „Spotkania Taizé bez Brata Rogera są trochę jak Światowe Dni Młodzieży bez Jana Pawła II”, zauważa ojciec Jahan Bonny, z Papieskiej Rady do Spraw Popierania Jedności Chrześcijan. „To jasne, że Brat Roger był inicjatorem tych spotkań, był jakby ich obliczem. Przejście do nowej sytuacji odbyło się jednak w sposób prosty i oczywisty: wspólnota zapewniła ciągłość, a brat Alois zastąpił Brata Rogera tak, że nie doszło do żadnej przerwy”.
„Chciałbym, by on tu z nami był...”
„Jego nieobecność jest jakąś wyrwą”, wzdycha młody prawosławny Rosjanin. Jest to jego siódme czy ósme Spotkanie Europejskie, nie wie dobrze. „Czasami Brat Roger jadł z nami”, wspomina, „i chciałbym, by on tu z nami był...” Jednak czas żalu i buntu już minął. Tego wieczoru, po modlitwie, ten młody człowiek odkrywa nawet, że to nagłe odejście Brata Rogera coś może „znaczyć”, ma jakiś „sens duchowy”. „Kiedy myślisz o tym, że przeżył blisko 60 lat w swoim klasztorze, i że, w brutalny sposób, przemoc tego świata wyrwała go z życia... Jego fizyczna śmierć jest absurdem, ale można powiedzieć, że Brat Roger doszedł do samego końca swojej drogi wiary, doszedł aż do męczeństwa”.
Trudno to zrozumieć. Brat Alois, następca Brata Rogera, mówi w swoim pierwszym rozważaniu o „tragicznej śmierci”, która „pozostaje dla nas tajemnicą”, przypominając, że Brat Roger wyruszył w „pielgrzymkę zaufania” 28 lat temu. I dodaje: „Podczas swego życia Brat Roger często zadawał pytanie: Dlaczego niewinni cierpią? I oto sam dołączył do grona tych, których cierpienie nie ma wytłumaczenia.” Ale Brat Alois na tym nie poprzestaje, lecz zachęca młodych ludzi, by dzisiaj podążali „drogą, którą Brat Roger utorował”. Tę drogę określa jednym słowem „zaufanie”. Wyrażenie to pojawia się wielokrotnie w niedokończonym liście założyciela Taizé. List ten został rozdany wszystkim młodym uczestnikom spotkania.
„Teraz musimy patrzeć w przyszłość”, mówi z aprobatą Maria, słuchając brata Aloisa. Jest Ukrainką z kościoła greko-katolickiego z Kijowa. „Ta śmierć jest nonsensem, ale dzisiaj musimy iść naprzód i mieć nadzieję”. Potem cytuje ostatnie zdanie „Listu niedokończonego”: „O ile nasza wspólnota w rodzinie ludzkiej tworzy możliwości, aby poszerzało się...”
Szukać zaufania i nadziei
Poszerzać, tak jest tu dosłownie: podczas tych czterech dni spotkania proponuje się młodym uczestnikom ponad 20 warsztatów refleksyjnych, dyskusyjnych, z osobistymi świadectwami. Młodzi są zainteresowani tymi propozycjami, ponieważ pokolenie Taizé 2005 wydaje się szczególnie szukać zaufania i nadziei.
Dla Anny, na przykład, te spotkania są na pewno jakąś potrzebną okazją do zatrzymania się w życiu, które jest „trochę za bardzo przeładowane”, ale przede wszystkim pozwalają zachować wiarę „mimo wszystko” w świecie, w którym żyjemy: „Jeśli jest tak wielu młodych ludzi gotowych spędzić sylwestra na modlitwie, w niekomercyjny sposób, to naprawdę oznacza, że jest jakaś nadzieja”, mówi.
Zaufania i nadziei szuka również Lucia. Ta 28-letnia Słowaczka przeżywa w Mediolanie swoje pierwsze spotkanie Taizé. Jest lekarzem specjalizującym się w pediatrii oraz leczeniu raka. Dyskretnie mówi o swojej pracy wspominając, że nadzieja jest „podstawą”. „To nie dlatego, że mamy wiarę, łatwiej jest przekazać trudną diagnozę rodzicom chorego dziecka”, przyznaje. „Nie ulega wątpliwości, że nadzieję udaje się wzbudzić bardziej własną postawą, niż słowami.”
Podobną refleksję snuje Marcelin, młody Portugalczyk, pochodzący z Togo. Dla niego zaufanie, o którym mówi Brat Roger, jest przede wszystkim „naszą wewnętrzną postawą; świat możemy jedynie przekształcać od wewnątrz, jak to robił Brat Roger.” „To prawda, mówi Sophia, również Portugalka, Brat Roger miał dar mówienia o rzeczach, które dotykają cię od wewnątrz.” I dalsza wypowiedź tej studentki świadczy o tym, jak bardzo w zeszłym roku w Lizbonie poruszyły ją słowa Brata Rogera o pokoju.
„Z pewnością tak jest, bo nadzieja pojawia się najpierw tam, gdzie są dobre relacje między ludźmi, a Brat Roger wiedział, jak te relacje tworzyć.” uzupełnia ojciec Constantino Fiore. Dla tego bardzo młodego księdza z mediolańskiej parafii św. Franciszki Rzymskiej, jednej z 350 parafii, które przyjęły uczestników spotkania, nadzieja rodzi się nie z przemówień, ani pełnionych ról: „Nie można dotrzeć do czyjegoś serca inaczej, jak tylko przez nawiązanie relacji.” To właśnie dlatego ten młody diecezjalny ksiądz stwierdza z pewną nostalgią, jak bardzo brakuje obecności Brata Rogera: „On się nie zadawalał słowami o nadziei. On nią żył.”
Isabelle de Gaulmyn, La Croix, 30 grudnia 2005
Następne Europejskie Spotkanie Młodych, organizowane przez Wspólnotę z Taizé, odbędzie się w dniach od 28 grudnia 2006 do 1 stycznia 2007 - na zaproszenie Kardynała Josepa Bozanica, Arcybiskupa Zagrzebia oraz Przewodniczącego Chorwackiej Konferencji Biskupów - w Zagrzebiu.