TAIZÉ

2011: Odwiedziny w Timorze Wschodnim

 

„Teraz musimy przejść przez obecną sytuację”

Jeden z braci jest częstym gościem w Timorze Wschodnim. Dzieli się swoimi refleksjami po odwiedzinach w maju 2011 roku.

JPEG - 18 kb

„Jest wielka nadzieja na przyszłość, ale teraz musimy przejść przez obecną sytuację”, powiedział jeden z przyjaciół, którego spotkałem po przyjeździe do Dili.
„Jest wielka nadzieja na przyszłość”… Udałem się z wizytą do diecezjalnej komisji do spraw młodzieży w Dili. Miejsce ich pracy jest bardzo małe i wąskie, i ma się wrażenie, że ten zespół tylko tam tymczasowo obozuje. Jednak Jessica, która jest zatrudniona na pełen etat, wita mnie i mówi z głębokim przekonaniem: „Witaj w naszym biurze. Jest proste, ale pełne radości, nadziei i miłości.” W jej głosie było tyle pewności, że byłem pełen podziwu patrząc na to miejsce.

Tego samego doświadczyłem, kiedy spotkaliśmy się ze 190 młodymi z niższego seminarium. Ich twarze były pełne otwartości, gotowości do odkrycia czegoś nowego, choć nie wiedzieli nawet, co to mogłoby być. Odpowiedzialni za tych młodych ludzi zostawili mnie z nimi samego, bez tłumacza, z DVD, które nie działało... Ale oni cały czas byli otwarci, zaciekawieni i bardzo uważni w trakcie modlitwy...

JPEG - 15.1 kb

„Teraz musimy przejść przez obecną sytuację.” Kiedy przyjechałem tu w ubiegłym roku, po raz pierwszy zauważyłem zmianę; długa droga została pokonana. Od trzech lat nie było aktów przemocy i kraj jest bardziej stabilny politycznie. W 2012 roku odbędą się wybory, i zarówno kampania wyborcza jak i wyniki wyborów będą testem i wskaźnikiem przyszłości kraju.

W 2010 roku eksperci i prawnicy z Australii dyskutowali nad problemami dotyczącymi eksploatacji ropy naftowej z Morza Timor pomiędzy Australią i Timorem Wschodnim. Porozumienie zakłada równy podział dochodów pomiędzy obu krajami. Pierwsze należności zostały wypłacone w październiku ubiegłego roku.

Patrząc praktycznie, najpilniejszą potrzebą jest kształcenie na każdym poziomie. Kraj jest zapóźniony i 10 lat po odzyskaniu niepodległości wiele osób mówi, że postęp jest nadal bardzo powolny. Pojawiają się jednak nowe inicjatywy. „Kolegium Nauczycielskie”, gdzie zajęcia są prowadzone po portugalsku (jest to język oficjalny) i po angielsku, ma zapewnić nauczanie, które rozwinie w studentach kreatywność. Wygląda to tak, jakby wszystko tak naprawdę już istniało, ale nadal trzeba to przebudzić.

Są także inne inicjatywy na poziomie lokalnym: Kościół katolicki oferuje kursy obsługi komputera, które są konieczne do znalezienia pracy. Siostry salezjanki otworzyły piekarnię, by młodzi, którzy się u nich uczą, mieli pracę dającą możliwość wyżywienia swoich rodzin.

Dla wszystkich tych, którzy zaangażowali się w tę walkę, jest to rzeczywiście akt wiary. To ich zaufanie jest godne podziwu, a jednocześnie zaraźliwe.

Ostatnia aktualizacja: 19 czerwca 2011